Gdańsk, godzina 21:38 – malutka już śpi, mąż bierze prysznic, a ja postanowiłam usiąść na moment i napisać dla was ten wpis. To pytanie w tytule przez pewien czas zaśmiecało mi głowę, a strach związany z podróżą chciał wygrać, ale to ja się zbuntowałam i nie żałuję.
Rodzice opowiadali mi, jak to kiedyś żeby wybrać się dosłownie gdziekolwiek z dzieckiem miało się odczucie, że jest to wielka wyprawa. Tyle rzeczy trzeba było spakować, dodatkowo mieć mapy, wiedzieć dokładnie gdzie jechać, ciężej było znaleźć nocleg (a co tu mówić o tym, żeby wiedzieć jak on wygląda). A dodatkowo gdzie upchnąć wózek? Jednym słowem stres, stres stres i masakra.
Jednak wydaje mi się, że oni sami sobie poniekąd takie utrudnienie i wyolbrzymianie zwykłego wyjazdu stwarzali. Mama opowiadała mi też, jak to, gdy była dzieckiem, co roku jeździli nad morze, zawsze miło to wspominała i nigdy nie opowiadała o trudach z nim związanych, a przecież dobre około 40 lat temu na pewno było trudniej niż ponad 20 temu jak ja byłam dzieckiem.
Mimo wszystko teraz jest o niebo łatwiej. Mamy dobre samochody, autostrady (jakie są takie są ale są), dobre noclegi (w których możemy bez problemu dzięki internetowi wybierać i które biją się o klientów), mamy gpsy, które doprowadzą nas wszędzie tam gdzie chcemy.
Dzisiejszy świat jest niesamowity, daje nam tyle ułatwień, a nadal wiele osób z nich nie korzysta. Wiele osób znanych mi i posiadających małe dzieci boi się wyjechać gdzieś dalej. Dlaczego? Boją się, że nie wystarczy im sił, że dziecko się rozpłacze i wymusi przymusowy postój i w konsekwencji będą musieli wracać do domu, itd. Mogłoby tak być, jednak jest raczej małe prawdopodobieństwo, że właśnie tak akurat im czy tobie się stanie.
Jak napisała kiedyś Natalia z Tasteaway.pl, najlepiej jest podróżować właśnie z niemowlakiem. Nie narzeka, sporo śpi, dużo mu do szczęście nie potrzeba, no żyć nie umierać.:D:D
My tak samo, jadąc nad morze (280 km) mieliśmy wiele obaw (szczególnie, że to nasze pierwsze dziecko), ale czy dziecko ma być piątym kołem u wozu? Raczej nie. Dziecko jest kolejnym członkiem rodziny, a gdy rodzina będzie szczęśliwa, to maluszek również będzie. Pierwszy wyjazd może być stresujący, bo jest pierwszy, wszystko robione pierwszy raz może być przerażające i ekscytujące zarazem, chyba się ze mną zgodzisz? Tylko tchórze nie próbują nowości. A obiecuję ci, że podróż z maluśkim dzieciątkiem jest bardzo pozytywna i spokojna, trzeba pamiętać tylko o kilku podstawowych kwestiach przed:
– czy maluszek jest najedzony?
– czy ma czystą pieluszkę?
– czy mu wygodnie?
– czy ma dosyć zabawek?
– czy wstał na tyle wcześnie, że wyjazd samochodem trafił akurat na czas drzemki?
Bardzo podstawowe i proste kwestie, jeśli zostaną spełnione, nie ma opcji żeby coś poszło nie tak.:)
Niema sensu siedzieć w domu, bo masz małe dziecko, nie bój się, jeśli tylko masz czas, pakujcie się wsiadajcie w samochód i podbijajcie nowe szlaki.:) Na starość będzie co wspominać.:)